Rozmowa z Czarnym Królem





Któregoś listopadowego dnia wszedłem do pokoju nauczycielskiego. W pomieszczeniu nie było nikogo. Rzuciłem torbę na krzesło i usiadłem do komputera, żeby wydrukować parę rzeczy. Nagle do mych uszu dotarł delikatny chrobot… Początkowo nie byłem w stanie zlokalizować, skąd on pochodzi. Zacząłem rozglądać się wokół siebie, szukając przyczyny zagadkowego dźwięku. Myszy? - pomyślałem. Zbliżyłem się do wielkiego regału, z którego wydawał się dochodzić intrygujący odgłos. Co najdziwniejsze, źródło jednoznacznie wskazywało na pudełka z szachami. No to już po szachach-pomyślałem. Niezłą ucztę zrobiły sobie myszki. Delikatnym ruchem uchyliłem wieko pierwszego z brzegu pudełka i… napotkałem pełen wyrzutu wzrok Jego Wysokości Czarnego Króla.



Szachy

No, nareszcie-rzucił w moją stronę pełnym zniecierpliwienia głosem. Myślałem, że już nikt do nas nie zajrzy… Dlaczego nikt nie zabiera nas na turniej? Czy coś się stało?! Musiałem pewnie dosyć dziwnie wyglądać, stojąc przed Władcą w stanie totalnego osłupienia. Po chwili trochę ochłonąłem i rzekłem przepraszającym tonem - Panie, jest pandemia, nie możecie teraz walczyć. Musicie być cierpliwi i poczekać do przyszłego roku. Obiecuję, że na pewno zagracie…


Na pewno? - chórem wykrzyknęły pionki, patrząc na mnie wzrokiem pełnym nadziei. Ależ oczywiście, ale musicie być cierpliwi. Macie cały rok, aby porozmawiać o strategiach walki.


Widzisz, mój mężu-nie trzeba było martwić się na zapas-rzekła Królowa uśmiechając się do niego. To nie koniec naszej przygody z dziećmi, tylko króciutka przerwa… Dziękujemy, że do nas zajrzałeś-spojrzała na mnie z wdzięcznością. W takim razie, jeszcze trochę pośpimy… Najdelikatniej jak mogłem, zamknąłem wieczko pudełka.



Szachy

Do zobaczenia następnym razem.










Opracowanie: Zespół